Ocena wątku:
  • 1 głosów - średnia: 5
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Ada73Vid D - jasne i ciemne strony
#1
Ciekawy artykuł napisany przez L. Katarzynę  Świątkowską

Jasne i ciemne strony witaminy D.
Cudowne panaceum na wszelkie choroby czy kolejna „ściema”?
Suplementować się czy nie? 
Tak w ogóle, to po co? 
A dawki, jeśli już? 
Czy to prawda, że nie warto pochylać się nad mniejszymi od kilku tysięcy? Jak to wygląda w świetle aktualnej wiedzy, „medycyny opartej na faktach” a nie na plotkach? 
 Ten artykuł powstał na bazie wielu słynnych doniesień naukowych z OSTATNICH lat i jestem przekonana, że te informacje mogą pomóc wielu osobom w uniknięciu problemów zdrowotnych w przyszłości.
KARIERA WITAMINY D
 zaczęła się od krzywicy.
W połowie XVII wieku większość dzieci w zatłoczonych miastach północnej Europy, miało krzywicę (m.in. niedobór wzrostu, krzywe nóżki, garb krzywiczy). To ciągnęło się przez wieki a już rozmiary epidemii przybrało w czasie rewolucji przemysłowej. W drugiej połowie XIX wieku badania autopsyjne przeprowadzone w Holandii wykazały, że 80-90% dzieci miało tam krzywicę (1,2). Próbowano leczyć lewatywami, upustami krwi, środkami wymiotnymi. Dopiero pod koniec XVIII w. odkryto że chorobie przeciwdziała tran uzyskiwany z dorsza. W 1822 Jędrzej Śniadecki jako pierwszy opisał metodę leczenia światłem słonecznym. 
Pomysł, że światło słoneczne może cokolwiek leczyć nie za bardzo mieścił się w głowie naukowcom. Poza tym, bladość skóry, brak opalenizny były wtedy oznaką wysokiej pozycji społecznej, oznaczały, że ta osoba nie musi pracować fizycznie a nie, że właśnie wróciła z wakacji w ciepłych krajach.
W latach 30-tych XX wieku udowodniono, że witamina D zapobiega krzywicy. To i zaraz została okrzyknięta „cudowną witaminą”. Nastał szał wzbogacania żywności. Nawet hot dogi i piwo dostały witaminę D . To się skończyło, kiedy w latach 50. XX wieku zaczęto opisywać przypadki noworodków z wadami w budowie czaszki, aorty, upośledzeniem umysłowym i hiperkalcemią, głównie w Wielkiej Brytanii. Z innych krajów Europy pojawiały się doniesienia o podwyższonych poziomach wapnia u ludzi (67, 68). (Nadmiar witaminy D3 daje nadmierne stężenie wapnia w surowicy będące czynnikiem ryzyka zgonu (3-5)). Powoli zaczęto wycofywać się ze powszechnego wzbogacania żywności w witaminę D 
NOWA ODSŁONA WITAMINY D
Wykrycie receptorów dla witaminy D rozsianych w prawie wszystkich tkankach ciała było przełomem (6-8). Równolegle, badania obserwacyjne powiązały niski poziom witaminy D we krwi z większym ryzykiem wszystkiego co złe. Poczynając od chorób serca, cukrzycy i raka po zaburzenia nastroju i demencję. I ludzie ponownie rzucili się na tę witaminę. 
Cóż, mamy tendencję do popadania w skrajności.  
A one nie są nigdy zdrowe.
Po latach okazało się, że z witaminą D jest trochę jak z innymi witaminami- suplementacja większymi dawkami sztucznej witaminy E, A, beta karotenu zwiększa zagrożenie rakiem i innymi chorobami (40-42).
  Jeśli ktoś twierdzi, że większe dawki wit. D są ok, to ma rację… ale wg stanu wiedzy sprzed 5- 10 lat temu. Jeśli spojrzymy na tę kwestię pod katem najnowszych doniesień naukowych, okazuje się, że co za dużo, to niezdrowo. W świetle najnowszych dowodów zajadając tysiące jednostek witaminy D bezrefleksyjnie zwiększamy sobie ryzyko problemów (24).
(A miało być tak pięknie…super teoria, ale rzeczywistość, a raczej nasze ciało, jest o wiele bardziej skomplikowane). 
Witamina D, to nie witamina. Raczej hormon. 
 Witaminy z definicji są związkami, które są niezbędne do życia i muszą być dostarczane z zewnątrz do organizmu, bo on sam nijak nie jest w stanie sobie ich stworzyć. Natomiast witaminę D potrafi nam wyprodukować skóra jeśli odsłonimy ją i pokażemy słońcu.  
Ale...
Ultrafiolet postarza skórę.
 Fotostarzenie jest powodowane w głównej mierze przez promienie UVA, które dostajemy od słońca w pakiecie z produkującym wit.D. UVB Zrozumiano to dopiero w latach 90, kiedy zorientowano się, że mimo coraz powszechniejszego stosowania kremów z filtrami ochronnymi anty-UVB w celu ochrony przed rakiem, nawet o wysokich faktorach ochronnych, skóra osób przebywających często na słońcu ulegała dużym zniszczeniom co objawiało się po kilku latach. Starzenie skóry
 jest wypadkową starzenia chronologicznego spowodowanego nieubłaganym upływem lat i fotostarzenia, które „zawdzięczamy” ultrafioletowi (słońce, solarium). Negatywne efekty zwykle nie pojawiają się od razu. Twarz jest eksponowana na promieniowanie UV przez cały rok, dlatego bardziej pokazuje wyraźny upływ czasu i jest znacznie "starsza" niż skóra np. na pośladkach, której dotyczy tylko starzenie chronologiczne (25).
Czyli.. nic nie jest takie proste... 
Ale, wracając do tematu.
Jest tak: pada światło (UVCool, enzymy zabierają się do roboty. Przerabiają 7-dehydrocholesterol w „prowitaminę D”, która musi być nieco „udoskonalona”, aby była aktywna. Płynie więc sobie do wątroby (i innych tkanek) gdzie kolejne enzymy „dokładają” grupę -OH w pozycji 25. Mamy już 25(OH) witaminę D = kalcydiol , to nie koniec. Forma ta jeszcze nie jest aktywna i wymaga przyłączenia grupy OH w pozycji 1. Dzieje się to w nerkach (ale też w innych tkankach). Dopiero 1,25 OH wit D jest biologicznie aktywną cząsteczką. Czyż nie genialne? Poza tym- jak widać, potrzebujemy sprawnej wątroby i nerek by prawidłowo sobie produkować witaminę D. 
25(OH) witamina D = kalcydiol jest główną krążącą formą witaminy D. Ma stosunkowo długi okres półtrwania -2-3 tygodnie, dlatego rutynowo mierzymy ją w badaniach choć cale nie jest wersją najbardziej aktywną , bo nią jest 1,25(OH) witamina D = kalcytriol, ale on (ona? ?) żyje krótko, ma okres półtrwania 8-12 godzin i oprócz tego jej stężenie dynamicznie się zmienia.
Średnia synteza w skórze w czasie słonecznego lata jest oceniana na 209 do 651 IU / dziennie (148). 
(Co to „IU” ?
IU to skrót od „jednostka międzynarodowa” (od ang. international unit) – jednostka aktywności substancji biologicznie czynnych, np.witamin. Oto zalecenia dotyczące populacji polskiej (22,23) ile potrzebujemy tych „IU” żeby zdrowo i długo żyć.
 Od urodzenia do 6 miesiąca życia –400 IU/dobę , 
6-12 m-c : 400–600 IU/dobę, w zależności od dobowej dawki witaminy D dostarczanej z pokarmem, dzieci do 18 rż - 600–1000 IU/dobę, w przypadku otyłości- do 2000 IU/dz, w okresie od września do kwietnia lub przez cały rok, jeśli synteza skórna jest niewystarczająca.
 Dorośli - 800–2000 IU/dobę, zależnie od masy ciała, w okresie od września do kwietnia lub przez cały rok, jeśli synteza skórna jest niewystarczająca).
Wszystko byłoby pięknie, 
gdyby nie to, że na szerokościach geograficznych większych niż 40 ° , światło słoneczne nie jest wystarczająco silne, aby wywołać syntezę witaminy D w skórze od października do marca. Dlatego musimy ją zjadać, bądź bazować na zgromadzonych we własnym tłuszczu zapasach. 
Ale to nie wszystko. 
Liczy się jeszcze wiek. W wieku 65 lat skóra wytwarza tylko jedną czwartą ilości witaminy D produkowanej w 20 roku życia (9-11). Wskaźnik masy ciała (BMI) powyżej 30 też zwiększa ryzyko niedoborów. Tłuszcz wyłapuje witaminę D i przetrzymuje, nie pozwalając krążyć po ciele (12).
Liczy się sposób ubierania. To , ile skóry pokazujemy słońcu, no i tym samym światu, aktywność fizyczna, ilość godzin spędzonych na świeżym powietrzu (35,36). 
Liczy się karnacja
- ciemniejsza świadczy o większej zawartości melaniny = barwnika, który wyłapuje” fotony UVB. No i jak je wyłapie, to one już nie przyczynią się do produkcji witaminy D (13). Ludzie z ciemniejszą skórą mają częściej niedobory witaminy D, bo wymagają dłuższych ekspozycji na światło słoneczne. Oczywiście, chyba najgorzej pod tym względem mają Afroamerykanie. Niektórzy uważają, że z ten ciemny kolor ich skóry (=mniejsza produkcja w niej witaminy D) jest winny temu, że częściej zapadają na niektóre choroby, w tym nowotwory (14-16). 
Oprócz wieku, karnacji, wagi, wieku, miejsca zamieszkania, sposobu ubierania, bardzo liczy się dieta. Niektóre pokarmy dostarczają sporo witaminy D. Jeśli jesteśmy ich miłośnikami- zaopatrzą nas w ten związek (17, 18). Trzeba tylko policzyć czy zjadamy ich wystarczającą ilość.
Ryby. One „rządzą” ,
 w tłustych mamy 447–1360 IU/100 g (19), węgorz świeży =1200 IU/100 g, łosoś pieczony=540 IU/100 g, śledź marynowany=480 IU/100 g, pstrągi tęczowe mają powyżej 400 IU w 100 g, inne ryby (halibut, karp, makrela, sola), nieco mniej, ale też nieźle, bo 200-400 IU w 100g, 2 sardynki z puszki dostarczą nam 46 IU , 1 żółtko- 41 IU. Pewne ilości witaminy D znajdują się w wątrobie wołowej, serze, pieczarkach, kurczakach, innych rybach, drożdżach i grzybach, które miały kontakt ze światłem UV (20,21).
To, czy nie mamy niedoborów mówi badanie krwi. Poziom witaminy D mierzymy w ng/ml. Wg wytycznych obowiązujących w Polsce (22) tak go interpretujemy:
20 ng/ml =deficyt , 20–30 ng/ml =stężenie suboptymalne, 30–50 ng/ml =stężenie optymalne 
Badania mówią, że:
 „Szacuje, że zabezpieczenie przed niedoborem można osiągnąć u prawie wszystkich osób dorosłych, przyjmując oficjalnie zalecaną dzienną dawkę witaminy D. Ostatnie badania wykazują MOŻLIWĄ SZKODLIWOŚĆ -większe ryzyko upadków , infekcji dróg oddechowych, przedwczesnych zgonów, raka (24,39).
 Bardzo ciekawa analiza badań pozaszkieletowego działania witaminy D w świetle dowodów ukazała się na łamach PLOS w 2017 roku. Naukowcy wzięli pod lupę ponad 200 badań (37). Wnioski: Bezpieczniej jest nie przesadzać (37). Warto przeczytać.
Ale trzeba też pamiętać, że niedobór witaminy D może uprzykrzyć i skrócić życie. A wcale nie jest rzadki.
Objawy - napięciowe bóle głowy, osłabienie mięśni, bóle kostno-mięśniowe, szczególnie kolan, nadgarstków, bioder. Większe nasilenie bólów kostno-mięśniowych, objawów chorób z autoagresji. Macie? To warto się zbadać ? 
 Za niski poziom witaminy D (jak i niedoczynność tarczycy) zwiększa ryzyko pojawienia się działań niepożądanych w czasie leczenia statynami (lekami „na cholesterol”) (151-154).
Dużo czasu spędzamy w pomieszczeniach. Dzieci trudno „odkleić” od komputera. W amerykańskim badaniu co 10 dziecko miało niedobór 25 (OH) D, częściej wykazywali niedobór dzieciaki starsze lub otyłe, nie pijące mleka regularnie, lub spędzające przed komputerem, telewizorem> 4 godziny dziennie. Ten niedobór u nich wit.D łączył się z wyższym skurczowym ciśnieniem krwi i obniżonym poziomem wapnia w surowicy (26).
ODPORNOŚĆ
Kiedy odkryto, że komórki układu odpornościowego mają receptory dla witaminy D, stało się jasne, że jej niedobory będą upośledzać odporność (27). Pokazało to wiele badań obserwacyjnych niedobór witaminy D sprzyja zakażeniom górnych dróg oddechowych (28-31). U dzieci w okresie zimowym suplementacja witaminą D 1200 jm / dz. przez 4 miesiące zmniejszyła ilość przypadków potwierdzonych laboratoryjnie grypy o 42% (32). Podobnie, spożycie przez dzieci witaminy D (300 IU / d) we wzbogaconym mleku w okresie zimowym zmniejszyło częstość występowania ostrych infekcji dróg oddechowych o 44% (33).
Ale…
 Już wyższa dawka witaminy D u dorosłych zwiększyła liczbę i czas trwania zakażeń górnych dróg oddechowych w porównaniu z placebo. Pacjenci z astmą, suplementowani 4000 IU i osiągający poziom 25 (OH) D> 30 ng / ml doświadczali większej ilości infekcji dróg oddechowych (34).
W innym badaniu naukowcy przydzielili losowo mieszkańców domów opieki i ich opiekunów do 3 grup, którym przez rok podawano 3 różne dawki witaminy D (38). Wysokie dawki witaminy D witamina (96.000 IU raz na dwa miesiące plus 400 IU witaminy dziennie) wiązały się częstszymi o 52% infekcjami i dłuższym o 2 dni czasem ich trwania.
ŚMIERTELNOŚĆ 
Niedobory witaminy D skracają życie, ale i nadmiar zwiększa ryzyko zgonu (43).
Hipoteza ochronnego wpływu słonecznego promieniowania (UVCool została zaproponowana w 1974 roku przez braci Cedrica i Franka Garlandów po tym, jak przeanalizowali ilość zgonów w różnych rejonach Stanów Zjednoczonych i okazało się, że im większe było nasłonecznienie na danym terenie, tym mniej było tam zgonów z powodu raka okrężnicy. Ich przełomowa praca została opublikowana w 1980 roku. Później dodali raka piersi i jajnika do tej listy (44,45). Inne badania również przynosiły podobne wyniki (46-48). Z wyjątkiem raka prostaty. Tutaj wysokie nasłonecznienie powiązano ze zwiększonym ryzykiem (49).
Ale tak na pocieszenie, jeśli ktoś się zmartwił, że nie żyje na Florydzie. Ochronny wpływ większej ilości słońca na śmiertelność z powodu raka (piersi) zaczął zanikać po 1980 roku. To zjawisko próbuje się tłumaczyć zwiększonemu unikaniu słońca, stosowaniu filtrów przeciwsłonecznych, zwiększeniu odsetka ludzi otyłych i poprawie leczenia niektórych nowotworów.
Za niski poziom witaminy D we krwi w wielu badaniach był związany z większą śmiertelnością (50- 61), a uzupełnienie go w starszym wieku za pomocą suplementów związane było z mniejszą ilością zgonów (52). Metaanaliza 32 badań z 2014 roku wykazała odwrotną zależność pomiędzy stężeniem wit.D we krwi a ilością zgonów w trakcie obserwacji (53). Osoby ze stężeniem 25 (OH) D < 9 ng / ml miały prawie dwukrotnie wyższy współczynnik zgonów po uwzględnieniu wieku, niż te z poziomem> 35 ng / ml.
ALE…
Ostatnie badania sugerują, że nie jest wcale tak, że „im więcej, tym lepiej”, a raczej: „co za dużo, to niezdrowo”. 
Mówi się, że istnieje zależność w kształcie „U” lub odwróconego „J” (43,57-59) pomiędzy ilością witaminy D we krwi a śmiertelnością. To znaczy, że za niskie poziomy są wyraźnie związane z wyższym ryzykiem zgonu, ale też i poziom witaminy D we krwi > od pewnej wartości może nieść ryzyko. I wcale nie chodzi tutaj o poziom uznany za toksyczny lecz o górne zakresy poziomów uznanych w rekomendacjach za „optymalne”, czyli powyżej 45-50 ng/ml.
 Prawie ćwierć miliona ludzi obserwowano w Danii. 
Odnotowano zależność pomiędzy poziomem 25 (OH) D w surowicy i śmiertelnością w odwrotnym kształcie J. Poziom 20-24 ng/ml wiązał się z najniższym ryzykiem zgonu. Stężenie w surowicy powyżej 56 ng/ml było związane z większym o 30% ryzykiem zgonu (54).
Obserwacja prawie pół miliona ludzi trwająca ponad 4 lata (55) . Najmniej umarło ludzi ze stężeniem witaminy D na poziomie 20-36 ng/ml. To ryzyko rosło o 91% przy poziomie niższym niż 10 ng, było jeszcze zwiększone o 26% przy poziomie 10-20 ng/ml potem było najniższe gdy pacjent miał 20-36 ng/ml i po przekroczeniu 36 ng/ml ponownie szło w górę o 13% .
Analiza zdrowia ludzi w USA opublikowana w 2011 roku i badanie z 2010 – najmniejsza śmiertelność dotyczyła poziomu 24-30 ng/ml (62,63). Dwa kolejne badania (63,64) wykazywały asocjację w kształcie litery U lub odwróconej litery J z najniższym ryzykiem śmiertelności przy 30 ng/ml i 18-32 ng / ml, odpowiednio.
Badania obserwacyjne nie mówią jednak co jest powodem a co skutkiem. Owszem, poziom witaminy D w surowicy może wpływać na ryzyko chorób, ale nie można też wykluczyć, że odwrotnie, choroby mogą wpływać na poziom witaminy D (65,66).
Podsumowując
Jeśli nie ma dodatkowych, konkretnych wskazań, nie zaleca się dawek większych niż 4000 jednostek. Dawka dzienna 100 IU najczęściej średnio podnosi poziom wit.D w surowicy o o 1 ng/ml. 4000 IU często (oczywiście, to zależy od wielu czynników) da wzrost stężenia do ponad 50 ng/ml. Nie ma dowodów na korzyści. Nie można wykluczyć, że to może zaszkodzić.
KOŚCI
Najwcześniej poznaną, najbardziej udowodnioną funkcją witaminy D jest regulacja wchłaniania wapnia. Gdy jej za mało- wapń będzie zabierany z kości niż z jelita, co może prowadzić do osteomalacji i krzywicy. Większość dowodów sugeruje, że stężenia 25-OHD w surowicy co najmniej 10 ng/ml są wymagane w celu zapobiegania krzywicy, żeby zapobiegać osteoporozie i złamaniom potrzebne są wyższe: 20-30 ng/ml (118).
Zmniejszenie o 30% ryzyka złamań szyjki kości udowej i o 14% zmniejszenie ryzyka złamań pozakręgowych po suplementacji 800 jm na dobę, wykazano na podstawie analizy 11 badań kontrolowanych placebo (69)
Dwadzieścia par bliźniaczek jednojajowych w wieku od 9 do 13 lat losowo przydzielono do otrzymywania 800 mg wapnia + 400 jm witaminy D3+ 400 mg magnezu lub placebo. Codzienna suplementacja przez okres 6 miesięcy była związana z poprawą struktury kości w porównaniu z placebo (70). Większość dziewczynek miało jednak niedobór witaminy D3 na początku badania.
Wystarczy poziom we krwi 20 ng/ml 
aby zmniejszać ryzyko złamań. 
Dla ludzi bez niedoborów- „Suplementacja witaminy D nie zapobiega złamaniom ani upadkom, ani nie ma klinicznie znaczącego wpływu na gęstość mineralną kości. Nie było różnic między efektami wyższych i niższych dawek witaminy D.”- oto wnioski z metaanalizy 81 badań dopiero co opublikowanej w „The Lancet Diabetes Endocrinology” (118).
NIEDOCENIANY GRACZ.
 MAGNEZ
jest potrzebny by witamina D mogła w ogóle coś zdziałać. Współpracują ze sobą (99-121). Magnez jest niezbędny do syntezy i aktywacji witaminy D, a ona z kolei zwiększa wchłanianie magnezu przez jelita (122,123). 
Witamina D może zostać przekształcona z formy "zapasowej", nieaktywnej do aktywnej tylko przy biodostępności magnezu (124,125). We krwi witamina D płynie związana z nośnikiem „białkiem wiążącym witaminę D”, a jego aktywność jest również zależna od magnezu (126,127). Niedobór magnezu powoduje obniżenie aktywnej wit.D (128). W kości magnez wiąże się na powierzchni kryształów hydroksyapatytu. Kryształy w kościach przy niedoborze magnezu są większe i tworzą kruche kości podatne na złamania. Jeszcze do tego odpowiednia ilość magnezu to warunek rozwoju osteoblastów=komórek tworzących kości (129-132).
 Niedobory magnezu w Polsce dotyczą około 30-60% społeczeństwa. W jednym z polskich badań stwierdzono, że zaledwie 13 % dziewcząt wiosną i 6% jesienią oraz odpowiednio 20% i 17% chłopców miało potrzebną ilość magnezu w diecie (133,134). 
Szacuje się, że zawartość magnezu w różnych produktach spożywczych i warzywach spadła, od 25% do 80% w porównaniu z poziomem sprzed 1950 r. Rafinowane oleje, zboża i cukier tracą większość magnezu podczas przetwarzania, zwiększone stosowanie pestycydów i nawozów zmienia właściwości gleby -zmniejsza zawartość magnezu i innych minerałów (135).
WITAMINA D wzmacnia mięśnie
Badanie z 2015 roku. W grupie suplementowanej witaminą D wystąpił istotny wzrost siły mięśni kończyn dolnych oceniany w teście podnoszenia się z krzesła (ocenia się ile razy można wstać z zablokowanymi kolanami i usiąść z powrotem w ciągu 30 sekund). W grupie placebo odnotowano znaczną utratę siły mięśniowej. Kobiety randomizowane do witaminy D zdołały po 9 miesiącach wykonać średnio 3 dodatkowe „przysiady” (74).
Niedobory witaminy D zwiększają ryzyko upadków (71) 
ale … wyższe dawki witaminy D podawane raz na miesiąc zwiększają ryzyko upadków (72,73). W głośno komentowanym badaniu z 2016 roku. Duże dawki witaminy D podawane w bolusie „fundowały” dwa razy większą ilość upadków w porównaniu do dawki 800 IU dziennie. Niektórzy twierdzą, że wytłumaczeniem tego zjawiska może być odkrycie, że duże dawki witaminy D stymulują enzym rozkładający witaminę D3 (75).
DEPRESJA
W kilku badaniach obserwacyjnych stwierdzono odwrotną zależność między stężeniem witaminy D w osoczu a depresją . Obniżone poziomy 25OHD w osoczu wiązały się ze zwiększonym ryzykiem depresji (101-107). Uzupełnienie niedoborów witaminy D pomaga leczyć depresję (109-109), jak zresztą i wiele innych chorób, np. fibromialgię (149), niespecyficzne bóle kostno-mięśniowe (150), 
NOWOTWORY 
Niedobór witaminy D najprawdopodobniej sprzyja nowotworom (96-98). 
Dwunastoletnia obserwacja wykazała znacznie zmniejszone ryzyko wystąpienia raka jelita grubego przy prawidłowych poziomach witaminy D w surowicy (83). Badanie obserwacyjne w Finlandii wykazało zmniejszone o 57% ryzyko raka jajnika dla kobiet z poziomem 25 (OH) D w surowicy>23,1 ng / ml w porównaniu do <12,6 ng / ml (84).
Badanie kobiet w stanie Nebraska, którym podano 1100 IU / d witaminy D3 plus 1,450 mg / d wapnia, lub placebo , pokazało, że częstość występowania nowotworów była niższa u kobiet z Ca + D niż w grupie placebo (86). 
W Women's Health Initiative kobiety w grupie leczonej przyjmowały 400 IU / d witaminy D3 plus 1500 mg / d wapnia co znacznie zmniejszyło ryzyko raka piersi o 14-20% i raka jelita grubego o 17%. (85).
Podkreśla się, że najistotniejszą kwestią w całej dyskusji jest nie zalecana dawka ale poziom 25 (OH) D w surowicy Ta sama dawka witaminy D może przynosić zupełnie inne efekty dla różnych osób (37,82).
W hodowlach komórek, 1,25(OH) 2 witamina D3 zapobiega podziałom komórek nowotworowych skłania je do samobójstwa, tłumi przerzuty (76-81). 
 Nie ma porządnych badań na ludziach randomizowanych, z placebo dotyczących witaminy D, które by coś powiedziały więcej. Ludzie różnią się od komórek hodowanych w laboratorium i gryzoni. Większość badań klinicznych została źle zaprojektowana i przeprowadzona. Biorąc pod uwagę brak farmaceutycznego wsparcia dla wystarczająco dużej próby, takie dowody mogą być trudne do uzyskania w przyszłości.  
WAPŃ
Być może odpowiednia podaż witaminy D ale i wapnia zmniejsza ryzyko raka bardziej niż suplementacja samą witaminą D (87-89). Wapń pośredniczy w reakcjach apoptozy wywołanej witaminą D (90). Podaż około 1200 mg/dziennie wapnia (pokarm+ suplementy) wydaje się być tu optymalna (91,92).
SERCE
W 2017 w badaniu EVITA , stwierdzono, że u pacjentów z niewydolnością serca, suplementacja z 4000 IU / d witaminy D3 pogarsza stan kliniczny (100).
CHOROBY Z AUTOAGRESJI
Częstość występowania chorób autoimmunologicznych, takich jak np. stwardnienie rozsiane, cukrzyca typu I i zapalne choroby jelit rośnie wraz ze zwiększaniem szerokości geograficznej, czyli spadkiem ekspozycji na światło słoneczne (110,111). Też niskie spożycie witaminy D wiąże się z podwyższonym ryzykiem rozwoju i nasileniem objawów chorób z autoagresji (110- 115). Ale geny i nawyki jak np. wysokie spożycie ryb bogatych w witaminę D mogą zmieniać tę zależność (109). Niedobór <10 ng / ml wiąże się z nasileniem objawów chorób z autoagresji. z drugiej strony, tym chorobom sprzyjają pewne odmiany genetyczne receptorów witaminy D (116). Wśród eksperymentalnych badań na ludziach mamy dowody na to, że ryzyko cukrzycy typu 1 jest zmniejszone o 29% u niemowląt suplementowanych witaminą D po 7 miesiącu (117).
ZACHOWAJ OSTROŻNOŚĆ z witaminą D
jeśli chorujesz na pewne odmiany kamicy nerkowej (99), sarkoidozę, niektóre nowotwory, nadczynność przytarczyc bo w przebiegu tych chorób, w wyniku nadmiernej aktywacji 1-α-hydroksylazy, powstaje niekontrolowana ilość aktywnego metabolitu witaminy D, co objawia się za wysokim poziomem wapnia w surowicy. Nie zalecane są duże dawki witaminy D, jeśli stosujesz werapamil (Isoptin) , niektóre leki moczopędne (136). 
Zwiększają zapotrzebowanie na witaminę D 
(oprócz otyłości i wieku) przewlekłe choroby zapalne, niektóre nowotwory, leki, m.in. glikokortykosteroidy, przeciwpadaczkowe.
CORAZ CZĘŚCIEJ 
Opisywane są przypadki zatrucia, większość (75%) raportów opublikowano od 2010 (137-140). Wiele osób zachęconych opiniami różnych „guru od zdrowia” sięga po wysokie dawki witaminy D3 w suplementach, które nie wiadomo gdzie i jak powstawały i często wcale nie zawierają tego co napisał producent na opakowaniu (155,156).
Nikt tego praktycznie nie sprawdza. 
Zatrucie objawia się zmęczeniem, bólem głowy, nudnościami, wymiotami i biegunką, nadmiernym pragnieniem, wielomoczem. Pogarsza się czynność nerek, może dojść do powstania kamieni nerkowych, zwapnień w tkankach miękkich (141-144), 
Firmy farmaceutyczne 
nie mają wśród wielu dobrej opinii. Ale często sprzedawcy suplementów witaminowych są nie mniej zdeterminowani … do osiągnięcia zysku. Każdy może sobie wyprodukować suplement i go rozprowadzać, jeśli będzie miał taką fantazję i odpowiednią ilość kasy. Przemysł farmaceutyczny zresztą dzisiaj TEŻ zarabia mocno na suplementach. Byliście ostatnio w aptece? Czego jest najwięcej? Dlatego proszę nie wysuwajcie argumentów, że to wszystko zmowa koncernów, bo cudownym sposobem na zdrowie jest faszerowanie się dużymi dawkami witaminy D.  
53-letni pacjent został przyjęty do szpitala z powodu niewydolności nerek, świądu, osłabienia mięśni, braku apetytu i utraty wagi (145). W analizie laboratoryjnej kapsułek suplementu z witaminą D wyszło na jaw, że zawierają 4 000 000 IU zamiast 2000 IU na kapsułkę. (Taka 2000x większa dawka „gratis” bo komuś się więcej wsypało).  
O taki rodzaj błędu wcale nie trudno ponieważ mikroskopijna ilość 1 mg czyli 1/1000g witaminy D ma aż 40 000 IU. Dlatego trzeba zachować wielką ostrożność w czasie procedur rozcieńczania, ważenia. 
Spójrzmy prawdzie w oczy. 
Większość suplementów nie wiadomo gdzie powstaje. Nie wiadomo skąd pochodzą składniki i kto je miesza tworząc tabletkę lub kapsułkę. Nad tym nie ma żadnej kontroli. Za to jest niezły zarobek dla tych co je wypromują.
Słynna historia w USA, dająca wiele do myślenia. Głównym bohaterem jest Gary Null – dietetyczny celebryta, gwiazda medycyny alternatywnej, autor książek o zdrowiu, producent i sprzedawca swoich suplementów.
28 kwietnia 2010 r. New York Post poinformował, że Gary Null o mało nie umarł po zastosowaniu własnego produktu (Gary Null's Ultimate Power Meal). 
"Null stopniowo słabł, w końcu musiał leżeć w łóżku ze wzniesionymi nogami, ponieważ wszystko tak go bolało, że nie miał siły chodzić - ale wciąż jadł Ultimate Power Meals myśląc, że to mu pomoże i złagodzi jego stan. W końcu, trafił do szpitala. Rozwiązano zagadkę. Z powodu błędu produkcyjnego, Gary Null's Ultimate Power Meal miał o 1000x większą ilość witaminy D – tak 2 miliony IU na porcję dzienną zamiast 2 tysięcy IU (146).  
Sześciu innych pacjentów było hospitalizowanych z ciężkimi uszkodzeniami nerek po zastosowaniu suplementu Gary Null's Ultimate Power Meal .
Null, w trakcie pobytu w szpitalu miał wiele telefonów od klientów”. (Hm…raczej nie sądzę, że dzwonili, by podziękować).
W odpowiedzi na doniesienia medialne dotyczące tej sprawy, Gary Null zamieścił uspokajającą notatkę, że wadliwa była „
TYLKO JEDNA partia produktu”. 
Inny przypadek nadmiaru witaminy D w suplemencie odnotowano w 2004 r., W którym produkt zawierający 400 IU witaminy D na jedną porcję zawierał 188 640 IU (147). 
W Polsce w też wielu lekarzy widziało podobne przypadki, np. pacjent np. łykał suplement z witaminą D3 który w kapsułce miał mieć 1000 IU, ale tak naprawdę zawierał 50 000 IU. To i się w końcu zatruł.


Za post podziękowali:
Golka1987
Odpowiedz


Skocz do:


Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości